MOJE PIERWSZE ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA!!!
Wigilię spędziliśmy u mojego chrzestnego.Było bardzo dużo prezentów (chyba byliśmy grzeczni:)
Mnie też na chwilkę posadzili pod choinką:)
Na początku wszyscy składali sobie życzenia, a potem było jedzonko!!!
Próbowałam nawet barszczyku wigilijnego-pycha!!!
A to ciocia Jadzia i wujek Zdzisio(to właśnie u nich była Wigilia)
No i nareszcie prezenty (mnie jednak bardziej interesowały kolorowe opakowania:)))
Było super! Babcia Mirusia i tatuś nosili mnie na rączkach, a na koniec sama zwiedziłam "wszystkie kąty"
Kiedy wstałam rano w I Dzień Świąt pod choinką Mikołaj zostawił dla mnie jeszcze jeden prezent...
...super "jeździk"!!!
W II Dzień Świąt znowu przy stole:)Ach jak ja lubię jeść:)))
No i niestety już po świętach:(((
Znowu trzeba czekać cały rok na Mikołaja:(((
A TERAZ SYLWESTER!!!
Pojechaliśmy z rodzicami w góry:)
Droga daleka więc trochę mnie zmogło:)
A potem tatuś dał mi poprowadzić autko:)
Kiedy już dotarliśmy na miejsce, rodzice zabierali mnie w różne fajne miejsca.
Bardzo mi się tam podobało! Szkoda tylko,że prawie nie było śniegu
(podobno wtedy jest jeszcze ładniej:)))
Jak tylko mogłam, dreptałam sama(bo chodzenie już mi coraz lepiej wychodzi i nawet już polubilam swoje pierwsze buty:)
Co prawda śniegu nie było, ale za to widziałam się z babcią Elą:)))
HURRAAA!!!
i dziadkiem Waldkiem:)
Ale tu miałam miejsca do spacerowania:)))
I zaprzyjaźniłam się z takim dziwnym stworkiem-mówili mi,że to piesek i ma na imię Aza
(no niech im będzie:)
Zrobiłam też babci porządek w szafie.
A to moja sylwestrowa kreacja:)
W nowy rok pojechaliśmy wszyscy do miasteczka na "Dzikim zachodzie".
Rodzice i dziadkowie na chwilkę zamienili się w indian i cowbojów.
A ja miałam okazję zobaczyć wielkiego byczka:)))
I tak skończyła się wyprawa sylwestrowa w góry
i trzeba było wracać do domku:(